Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tu namacał przypadkowo blaszaną rynew, która do muru żelaznemi hakami była przymocowana. Po tej rynwie było prawie niepodobieństwem wyleźć do góry, bo nie można jej było należycie objąć rękami i nogami, a żelazne haki nie były również dostateczną podporą dla nóg wspinającego się człowieka. Mimo to przecież mechanik nie namyślał się ani chwili i pociął włazić po rynwie do góry.
Jakkolwiek ten sposób ucieczki wyda się prawie niepodobnym do prawdy, tak przecież upewnić musimy, że to wszystko działo się w istocie. Ciekawych odsełamy pod tym względem do pisma pana Alhoy’s p. t. „Bagno“, strona 125 i 126.
Czepiając się rękami i nogami lazł Vaubaron do góry. Tymczasem pogadanka komisarza z szyldwachem jeszcze się nie skończyła, bo żołnierz odwoływał się na komendanta, bez którego pozwolenia nie mógł bramy w żaden sposób otworzyć.
Oficer przybył i rzekł do komisarza z uśmiechem, że zbieg musiałby mieć chyba skrzydła, gdyby się mógł tu dostać, zresztą zgadzał się na przeszukanie i kazał bramę otworzyć.

XXVII.

Przedsięwzięcie Vaubarona było nader niebezpieczne. Gdyby go siła opuściła, musiał oczywiście runąć z wysokości na ziemię i rozbić się na bruku. Wiedział o tem dobrze i myślał:
— Spadnę i umrę!
Pomimo tak czarnej myśli ręce jego nie puściły i właził coraz wyżej. W tej chwili otworzyła