Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pliwością i dobył wszystkie rzeczy, które się w niej mieściły. Niczego tu nie brakowało: było zupełne ubranie majtka, peruka i nóż kataloński.
Ochłonąwszy nieco z radości, mechanik przebrał się.
Pomimo ciemności nigdy się jeszcze z toaletą tak prędko nie uporał. Przebrawszy się wziął perukę na głowę, nasadził na głowę kapelusz o szerokich kresach, przewiązał biodra sznurem, który nakrył czerwonym pasem, wsunął do kieszeni nóż kataloński i już był gotów. W przebraniu tem od stóp do głowy podobniusieńki był do majtka z królewskiej marynarki.
Jeźli ucieczka ma być szczęśliwie dokonana, to wiele zależy na tem, aby zarząd więzienny nie wiedział o tem, że zbieg umknął w przebraniu.
Mechanik rozumiał to dobrze, zwinął zrzucone suknie w węzełek, włożył je w otwór w murze a potem otwór założył płytą kamienną, która tak dobrze przylegała, że żaden inspektor w Brest, któryby tedy przechodził, spostrzedz tego nie mógł. W nowem ubraniu czuł się nieskończenie zwinniejszym i żywszym, do czego przyczyniała się pewność, że każdemu bez trwogi, śmiało w oczy zajrzeć może.
— Byłem tylko dostał się do miasta, do portu, rzekł sam do siebie — a już nic będzie żadnego niebezpieczeństwa.
Nie zostawało nic, jeno przeleźć przez żelazną bramę.
Aby rzec prawdę, powiemy, że to przedsięwzięcie nie było tak bardzo łatwe, bo brama była ostre-