Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

naprzód pieniądze, nie potrzebujemy się obawiać utracić je.

XXII.

Skoro zmierzch zapadł, Vaubaron dobył flaszeczkę od galernika otrzymaną, którą w czapce był ukrył. Wylał płyn na dłoń i natarł nim prawe kolano, poczem czekał z niecierpliwością, azali rychło skutek się okaże.
Nie czekał na to długo. Po kilku minutach uczuł raczej znużenie niż ból w nodze. Zdawało mu się, że mnóstwo igieł wnika w skórę nie zagłębiając się przecież głęboko, nastąpiło nieznośne prawie gorąco a wreszcie bezwładność zupełna. Mechanik nie czuł nic więcej, kolano mu zaumarło. Pomimo natężenia się, w żaden sposób nogą nie mógł poruszyć.
To przestraszyło mechanika niezmiernie.
— Ten człowiek albo się pomylił, albo mnie świadomie oszukał — rzekł do samego siebie — skuteczność tego płynu jest straszliwa. Może już nigdy nie będę mógł władać nogą, coby było bardziej okropnem, niż wszystko, co mnie dotąd spotkało, bo w takim razie nadzieja ucieczki przepadła na wieki!
Vaubaron rozpaczał za wcześnie. Za chwilę czuł się lepiej. Pocieszony tem, daremnie usiłował czuwać, bo sen kleił mu oczy. Zasnął i obudził się dopiero w chwili, gdy zadzwoniono, co było dla wszystkich hasłem wstawania.
Naprzód pomyślał o kolanie, za które się chwy-