Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wesołą piosnkę. Czy umiesz jaką na pamięć?
— Dawniej umiałem.
— No, to staraj się, abyś sobie jaką przypomniał. To nie trudno. W razie potrzeby mógłbyś przynajmniej powtarzać słowa:

Dobry tytoń i dziewczyna
A najlepsza, szklanka wina.

— Bądź pan spokojny, nie braknie mi na odwadze i przytomności umysłu.
— To jeszcze nie wszystko. Będziesz się pan starał ujść z miasta jeszcze przed świtem. Gdy będziesz za miastem, nie zatrzymuj się, ale idź jak długo możesz. W ten sposób będziesz mógł ujść tym psom cyganom, którzy na trzykrotny odgłos strzału armatniego nie omieszkają tropić za panem.
— Bóg mi dopomoże — rzekł mechanik — i nie dosięgną mnie.
— Jeślibyś się zdybał tylko z jednym człowiekiem — to dobądź noża.
— Co? Ja miałbym człowieka zabić! Przenigdy. Zanim przelałbym bodaj kroplę ludzkiej krwi, dałbym się przedtem sto razy złapać, ba nawet zabić.
— To już jest pańska rzecz, ale bez żartów mój przyjacielu! Nie zapomnij o pięciu złotówkach, które mi winien będziesz zabrawszy suknie. Gdybyś usiłował oszukać mnie, to za dwadzieścia cztery godzin sprowadzonoby cię na powrót bez wątpienia.
— Żądane pieniądze mogę ci dać zaraz — odpowiedział Vaubaron.
— Tem lepiej — pomyślał galernik. — Wziąwszy