Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żesz strażnika, lecz nie uczynisz mu żadnej szkody, bo tylko o to postarasz się, aby nie był w stanie wołać o pomoc. Potem przywiążesz go pan do nogi u łóżka. Czy zrozumiałeś pan dobrze?

XXI.

— Rozumiem, rozumiem bardzo dobrze — odpowiedział mechanik — i nic z tego, coś mi właśnie powiedział, nie jest nadto trudnem do wykonania, lecz jakkolwiek strażnik będzie związany, to przecież dla tego jeszcze wcale nie będę wolniejszym. Bramy oddziału dla chorych są bez wątpienia zawsze dobrze zamknięte i strażą obstawione.
— Tędy pan wcale uciekać nie będziesz.
— A kędyż?
— Oknem. Przepiłowanie kraty będzie dla pana tylko zabawką, gdy użyjesz podanej ci płytki. Potem zwiążesz prześcieradła i spuścisz się na dziedziniec wąski a długi, zamknięty murem i żelazną bramą. Dziedziniec ten znajduje się między więzieniem a kasarnią dla marynarzy.
— Natenczas więc tylko zamienię jedno więzienie na drugie, gdy dziedziniec tak dobrze jest zamknięty murem i żelazną bramą.
— Jaki z pana zabawny człowiek! Słowo daję że mnie to gniewa. Co pan mówisz o murze i żelaznej bramie. Brama jest właśnie na to, aby przez nią przeleżć i nie miała nigdy innego znaczenia, jak aby mogła służyć do ćwiczenia gimnastycznego talentu nocnych pracowwników.
— A straże?