Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stanie zrobić dziesięć mil piechotą bez najmniejszej przeszkody.
— Czy to możebne? — zapytał Vaubaron.
— To nie tylko jest możebne, lecz całkiem pewne. Znam ja dobrze skuteczność moich środków aptecznych. Zanim przywdziałem tę czerwoną kurtkę, byłem praktykantem u wcale zmyślnego chemika. Ten płyn właśnie jest bez zaprzeczenia jego najlepszym wynalazkiem, lecz wracajmy do rzeczy. Nazajutrz będzie pańskiem zadaniem krzyczeć tak głośno jak można i udawać, jakobyś bez wielkich boleści ani kroku zrobić nie mógł. Zresztą bądź pan bez najmniejszej obawy, bo łatwo ci będzie każdego w pole wywieść.
— Cóż natenczas poczną ze mną?
— Cóż innego mogą do stu dyabłów zrobić z biednym kulawym, jeźli nie to, że go do szpitala wezmą? Przyjdą lekarze, będą cię opatrywać, nie będą mogli nic a nic zrozumieć, mimo to przecie dadzą tej biedzie łacińskie nazwisko, zapiszą ci używanie kąpieli, środków przeczyszczających i pan Bóg wie jakich innych rzeczy. Będziesz pan z nimi rozmawiał, robił co każą i tylko wieczorem a raczej w nocy będzisz miał czas do działania.
— Do działania powiadasz?
— Bez wątpienia, wiesz bowiem, że człowiek, który ani ręką ani nogą ruszyć nie może, nie będzie tak ściśle strzeżonym, jak każdy inny. Najlepszą porą będzie czas wcześnie rano, bo wtenczas sen jest najgłębszy i najtrwalszy. Otóż w takiej chwili zrzucisz lekko żelazo, wstaniesz z łóżka, zwią-