Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dać wiary słowom galernika. Mimo tego atoli Vaubaron jeszcze miał pewne wątpliwości, obawiał się bowiem, że więzień więcej przyrzeka, niż spełnić jest w stanie. Rzekł przeto:
— Wierzę twoim dobrym zamiarom i jestem gotów zawrzeć ugodę, jeźli mi udowodnisz, że myślisz o tej rzeczy seryo.

XX.

— Jak to się wszystko dobrze składa — odpowiedział więzień. — Właśnie myślałem o tem, aby panu dać dowód, że nie żartuję sobie, i w tejże chwili jestem w stanie tego dokonać. Podnieś się pan troszeczkę... wsuń rękę w otwór, kędy mówię do pana i otwórz ją...
— Vaubaron spełnił żądanie.
Wsunąwszy rękę poczuł zaraz, że mu dano dwa dość ciężkie lecz małej objętości przedmioty.
— Co to jest? — zapytał.
— Zaraz się pan dowiesz, lecz bądź cicho — odpowiedział galernik — bo zdaje mi się, że słyszę kroki na korytarzu.
Vaubaron użył małej przerwy która teraz nastąpiła, aby się przypatrzeć rzeczom, które otrzymał. Pierwszą rzeczą był odłam ciężkiego, żelaznego ogniwa, a druga rzecz miała wszelkie podobieństwo do trójgraniastej blaszki, jakie skazańcy na czapkach noszą, a na których wypisany jest numer każdego.
— Nie ma się czego obawiać — mówił dalej skazaniec. — Teraz dotknij się blaszką podanego