Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Na tem nie koniec. Mogę panu dostarczyć zupełnego, wprawdzie już przechodzonego, lecz zawsze jeszcze dość dobrego ubrania, w jakiem chodzą marynarze. Gdy się przebierzesz, nikt pana poznać nie może i śmiało będziesz mógł zajrzeć strażnikom w oczy. Kapelusz, peruka, niebieska koszula, paskowane spodnie, kurtka i buty, których wartość przewyższa cenę, wszystko jest tu, nie wliczając do tego na czterdzieści stóp długiego na mały palec grubego sznura, który w danym razie może służyć do spuszczenia się na dół. To wszystko jest, jak Boga kocham, i wiele jeszcze innych nieocenionych rzeczy oprócz tego. Jest na przykład nóż kataloński, ośmnaście cali długi, prawdziwie stalowy, ostry jak brzytew, za który mi pewnie dziękować będziesz, jeźli ci się nadarzy sposobność użycia. Teraz, gdym to panu wszystko wypaplał, słucham, co mi pan na to odpowiesz.
Vaubaron ociągał się z odpowiedzią.
Nieprzezwyciężona nieufność opanowała go i zdawało mu się, jakoby w tej gadaninie łapka była ukryta.
— To zapewne nie jest szczerze powiedziane — pomyślał w duchu. — Ten człowiek niezawodnie nasłanym szpiegiem i jeźli go nie odprawię z niczem, to natychmiast zaskarży mnie przed władzą.
— Dlaczego pan milczysz? — mówił dalej sąsiad — dlaczego nie dajesz żadnej odpowiedzi, przecież łatwo odpowiedzieć możesz tak lub nie. Czy przyjmujesz pan moję ofiarę?
— Nie — odpowiedział Vaubaron.