Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dział więzienny spoczywał. Cisza zaległa więzienie. Tylko kroki więziennego strażnika słyszeć się dawały a od czasu do czasu rozlegał się głos jego rogu, czem dawał znać że czuwa.
Oto było życie w Bagno, zawsze to samo, przypominające myślącemu widzowi piekło Dantego ze wszystkiemi okropnościami.
Po wszystkie czasy w Bagno dawało się spostrzegać zjawisko niewytłumaczone. Rzecz się ma następująco: Skoro tylko jaki nowy więzień przybył, to już dawniejsi mieszkańcy w Bagno wiedzieli jak najdokładniej co popełnił.
Zkąd pochodziła wiadomość, szerząca się z szybkością błyskawicy, tego nikt nie wiedział. Po kilkakroć robiono ze strony zarządu więziennego poszukiwania w tym względzie, lecz te były zawsze daremne i nie prowadziły do celu.
Bagno, to był świat osobny, jakiego na szczęście nie widzimy. W naszem towarzyskiem pożyciu zbrodniarze nawet udają poczciwych kładąc na twarz maskę obłudy. W Bagno ma się rzecz zupełnie inaczej.
Tu nie znano maskowania, się, udawania. Niktby tu nie uwierzył nawet rzeczywistej skrusze i żadnym pozorem nie dałby się w błąd wprowadzić.
W Bagno ogrom zbrodni tylko zwiększał znaczenie zbrodniarza.
Najwięksi złoczyńczy, jakich tylko piekło zrodzić mogło, posiadali tu wpływy. Ci bohaterowie trybunałów sądowych, ci bandyci bez serca ze sprawiedliwości szydzący i żartujący sobie z wyroku,