Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

istnieć przestanie, bo bardziej światły zarząd uznał nareszcie jak jest dobrą i pod każdym względem pożyteczną rzeczą usunięcie przestarzałego sposobu wymiaru kary, z pojęciami dziewiętnastego wieku tak mało zgodnego, i zastąpienie go wywożeniem skazańców do francuskich kolonii. Gdy atoli przypadek do owego Bagno nas zaprowadził, więc nie będzie od rzeczy, jeźli z niem czytelników bodaj pobieżnie zapoznamy. Nadmieniamy przytem, że żadnej fantazyi ani romantyzmowi miejsca nie damy, lecz przedstawimy rzecz zgodnie z rzeczywistością, opierając się na tem, co podziwienia godny Maurycy Alhoy w swem pomnikowem dziele o Bagno podaje.
Przypatrzmy się skazanemu na galery w chwili przybycia do Bagno. Zaledwie galernicy z wozów zleźli, zdjęto z nich ciężkie okowy, któremi wzajemnie skuci byli i zaprowadzono ich do obszernej sali.
Tu przekonano się o ich osobistości i zaciągnięto do rejestru po liczbach, jakiemi ich w miejsce nazwisk oznaczono.
Potem przebrano ich t. j. po ostrzyżeniu im włosów i zgoleniu brody, zdjęto z nich aresztanckie, płócienne ubranie, a natomiast dano im spodnie z żółtego i kurtkę z czerwonego drelichu.
Potem otrzymali ciężkie obówie z grubemi, olbrzymierni ćwiekami i czerwoną albo zieloną czapkę wedle tego czy na pewien czas tylko czy też na cale życie skazani zostali.
Po tej zmianie toalety opatrywał lekarz więzienny każdego z nich. Skazaniec za zdolnego u-