Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chciwością każde słyszane słowo pożerał? Fryderyk Horner chciał już komedyę zakończyć.
— Czas trwającego posiedzenia przekroczył już o wiele zwykłą miarę. Wiesz pan dobrze o tem, że wszystko musi raz wziąć koniec, nie byłoby zresztą rzeczą słuszną, gdyby się jasnowidząca dla korzyści jednego człowieka zanadto wytężała.
— Pojmuję to panie, pojmuję — odpowiedział żywo Vaubaron — i tak się słusznie dziać powinno. Wieleś pan dla mnie uczynił. Odkryłeś mi pan, że moja córka żyje, za co niewymownie panu wdzięczny jestem. Przysięgam na to. Wiele atoli chciałbym jeszcze wiedzieć i nie o jedno miałbym się zapytać.
— Dziś niepodobna więcej, odpowiedział Horner.
— Powtarzam panu raz jeszcze, że siły jasnowidzącej już się wyczerpały. Jeźli pan koniecznie swoją ciekawość chcesz zaspokoić, to proszę przyjść jutro powtórnie.
Vaubaron westchnął z głębi piersi. Wiadomo nam, że nieszczęśliwy nie posiadał już więcej potrzebnych pieniędzy do opłacenia wstępu żadnych środków, któreby mu grosza mogły.
— Jutro — rzekł smutnie — jutro przyjść znowu.
— Więc bądź pan zadowolony z tego, co słyszałeś.
— Pozwól pan — odpowiedział nasz bohatyr błagalnym głosem — pozwól na miłość Boską, abym jasnowidzącej jeszcze jedno ostatnie zadał pytanie.