Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ma dać odpowiedzi na pytania Vaubarona.
— Jakimże sposobem człowiek ten został uwolniony? Czyż go nie uwięziono, jak pan powiedziałeś? Czy go nie zasądzono?
— Uciekł z więzienia. To jest jasne jak słońce.
— Ten człowiek będzie dla nas ciągłym postrachem, jak długo na wolności zostawać będzie. Ciągle mi się zdawać będzie, że nad naszemi głowami wisi miecz Damoklesa.
Na ustach Rodilla zaigrał szatański uśmiech, któryby trudno było opisać.
— Uspokój się pan. Jan Vaubaron tylko dziś mógłby być dla nas niebezpiecznym, lecz jutro, ba nawet już dziś wieczorem z jego strony niczego więcej nie będziemy się potrzebowali obawiać.
— Jakiż jest pański plan?
— Posłuchaj a dowiesz się o tem.
Rodille podał doktorowi niektóre wskazówki, które tenże szczegółowo uwzględniać przyrzekł.
Potem Horner wziął na ręce śpiącą, Blankę, lekką jak piórko i opuścił pokój, dokąd w tejże chwili weszła Pamela.
Fałszywa jasnowidząca usiadła na wielkim fotelu, który Blanka właśnie co opuściła. Zamknęła oczy i przybrała pozór w śnie pogrążonej osoby. Fryderyk Horner otworzył natychmiast drzwi, które łączyły salon z pokojem, gdzie goście czekali, odsunął na bok ciężką zasłonę i począł wywoływać następujące po sobie liczby.
Upłynęło może jakiej półtory godziny.
W końcu przyszła kolej na Vaubarona, poczem