Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bohatyr nasz przekroczył próg salonu gdzie się odbywały magnetyczne posiedzenia. Na pierwszy rzut oka poznał ten sam salon, w którym był dawniej a który w rozmyślaniu tylokrotnie sobie przypominał. Nic się tu nie zmieniło. Mechanik spostrzegł graniastą twarz doktora, na tem samem miejscu stojącego a także chudą postać jasnowidzącej z podobnym jak dawniej wyrazem twarzy.
Pomimo woli zwrócił nieszczęśliwy ojciec oczy na kobierzec, w kącie salonu rozścielony i wmawiał w siebie, że lada chwila obraz ukochanej Blanki na tem miejscu mu się pojawi. Niestety nie nastąpiło to wcale.
— Mój panie — zapytał Fryderyk Vaubarona — czy pan chcesz zadawać pytania względem własnej osoby?
— Nie — odpowiedział nieszczęśliwy ojciec.
— Wiec względem kogo?
— Względem osoby, która mi jest droższą, niż własne życie, a o której chcę powziąć pewne wiadomości.
— Czy jesteś pan w posiadaniu jakiegokolwiek przedmiotu własność owej osoby stanowiącego?
— Nie panie — rzekł Vaubaron niespokojnie — żadnej podobnej rzeczy nie posiadam. Czy dla tej przyczyny jasnowidząca nie będzie mnie mogła zrozumieć i odpowiedzieć?
Fryderyk Horner pokiwał głową z wyrazem wątpliwości.
— Nie wiem... nie wiem, brak potrzebnego przedmiotu bardzo rzecz utrudnia i nie jestem pewny,