Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I ten pokój można było wziąć za taki magazyn lub za garderobę teatralną, doskonale zaopatrzoną: tyle tu wisiało na kołkach, wzdłuż ścian, najrozmaitszych sukien, mundurów i kostiumów.
Wszystkie klasy społeczne były tu przedstawione. Przedmieszczanin, rzemieślnik, dandys sadzący się na najwyższą elegancyę, ksiądz, żołnierz prosty, oficer wszelkich broni i stopni, marynarz, ekspres, woźnica, drwal, baciarz, i tak dalej, i dalej... Każdy byłby tu znalazł strój zastosowany do jego profesyi, gustu i zwyczajów.
Fryzur i peruk, różnych kształtów i odcieni, również tu nie brakowało.
Werner-Rodille, zamknął drzwi na klucz ze środka, zapuścił w dodatku ciężką portyerę, żeby nikt nie mógł zajrzeć przez dziurkę od klucza, lub szparę we drzwiach: Wtedy zaczął się rozbierać ze wszystkiego, co miał na sobie. Zdjął jasną perukę, faworyty, nareszcie twarz obmył w dużej mednicy wodą napełnionej.
Zaszła w nim zmiana niesłychana, w okamgnieniu. Nikłby się w nim nie mógł domyśleć owego Niemca, z twarzą długą, bladą i niby nabrzmiałą, bez wyrazu, z oczami zaspanemi, a z plecami przygarbionemi.
Niemiec zniknął bez śladu. Został tylko człowiek lat trzydziestu, dobrze i silnie zbudowany, z włosami czarnemi i naturalnie falującemi, z oczami bystremi, zuchwałemi, blyszczącemi sprytem i śmiałością, z płcią ogorzałą, z policzkami rumianemi, słowem: była to postać i twarz skończenie piękna,