Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nalazkami. Zresztą... jeszcze to raz powtarzamy... Jan nie troszczył się i nie pytał o nic co się w domu działo, i tak samo jak w warsztacie, nie nawiązywał z nikim bliższych stosunków.
Dnia pewnego wrócił do domu w porze niezwykłej, około drugiej z południa, zapomniał był bowiem rano wychodząc, rysunku pewnej maszyny.
W bramie domu czekał go widok smutny i niespodziewany.
Na środku sieni ustawiono nader skromny katafalk, na którym spoczywała trumna z desek na czarno lakierowana. W głowach stała kropielnica z kropidłem, kilka świec zaledwie katafalk otaczało.
Jan umoczył kropidło i według zwyczaju we Francyi przyjętego, pokropił zwłoki wodą święconą, z cichem westchnieniem do Boga za tą duszą.
Kobieta zastępująca stróża w domu, miała swoją siedzibę w ciemnej norze pod schodami.
Jan nigdy się przed jej drzwiami nie zatrzymywał i nigdy z nią nie rozmawiał. Nie przez dumę, chroń Boże! ale z przyczyny że był wrogiem zdeklarowanym każdej chwili straconej, i słów bez celu na wiatr rzuconych.
Tym razem jednakże ulegając ciekawości mimowolnej, zatrzymał się i spytał kobietę na progu stojącą:
— Któż to wam umarł w domu?
— Jakto panie vaubaron? — uderzyła w dłonie — nie wiesz nic o tem!?
— Na prawdę!... nie wiem.