Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przypuszczał nawet, iż kiedyś młodzi ludzie mogli by sobie nawzajem przypaść do serca, i on by im pozwolił, za jakie cztery, pięć lat połączyć się ślubem małżeńskim.
Być może, iż szczęście naszego bohatera zależało od ziszczenia marzeń owego mechanika. Inaczej atoli było w górze zapisano i marzenia nie miały się nigdy ziścić...

VII.

Jan Vaubaron nie był wcale młodzieńcem wdającym się w jakiekolwiek awanturki romansowe. Oddany z ciałem i z duszą pracy ręcznej jak i umysłowej, żył w najzupełniejszem osamotnieniu. Nie wdawał się z żadnym ze swoich hulackich i roztrzepanych towarzyszów, nie znał i nie zazdrościł im owych rozrywek hałaśliwych i rozpustnych, tak przez młodzież ukochanych, a słowo miłość, tak często powtarzane w piosnkach wesołych i erotycznych, przez kolegów w warsztacie, w jego sercu żadnego echa nie budziło, żadnych myśli ani pragnień namiętnych w niem nie wzniecało.
Mieszkał na poddaszu w nędznej izdebce, w domku ubogim, na jednem z najskromniejszych przedmieść paryskich. W izdebce stał prosty tapczan, stół i dwa stołki drewniane, niemal od siekiery ociosane. W rogu umieścił piecyk żelazny. Służył on do ogrzania izdebki wśród mroźnych nocy, i za rodzaj małej giserni, gdy chciał co przetopić.
Porzucał do dnia izdebkę, a wracał aż późno wieczór. Jadał w bardzo lichej i taniej garkuchni,