Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Atak paralityczny, ubezwładnił prawe ramię i nogę starego ślusarza, robiąc go odtąd niezdolnym do roboty. Jednocześnie, bankier, u którego składali grosz oszczędzony i zapracowany w pocie czoła, zbankrutował i ociekł za granicę z pieniądzmi klientom skradzionemi.
Przybity temi wypadkami, Simon był zmuszony sprzedać cały warsztat poniżej wartości. Czekał go cios ostatni. Jego następca, nie pilnował roboty, rozpił się, zadłużył, i wierzyciele zabrali mu warsztat, na który był dał Simonowi, zaledwie nieznaczny zadatek.
Wtedy sprawdziło się na nich przysłowie pełne pociechy i prawdą jaśniejące, że: — „Czyn miłosierny bywa zawsze nagrodzonym.“
Staruszkowie byli widomą opatrznością dla sieroty. Nawzajem sierota, stał się teraz ich karmicielem.
— Kochali mię, żywili... mówił w duchu — nie jestem niewdzięczny... Kocham ich, jak ojca i matkę... będę na nich pracował!...
I dotrzymał słowa.
Z poświęceniem najszczytniejszem, które w serca dobroci niezrównanej nazywał po prostu powinnością, oddał się cały na usługi staruszków.
Pracował dzień i noc prawie, odnosząc im skrupulatnie grosz zarobiony, z którego brał dla siebie zaledwie na kawałek chleba suchego, i jaki taki przyodziewek.
Mimo iż pracował niemal nad siły, jeszcze odkradał od snu po dwie, trzy godziny, aby już nie