Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pochwalono mu bardzo zamiar szlachetny, i oddano natychmiast sierotę, nie zapominając o Biblii z tarczą herbową, która leżała na łóżku, obok matki umarłej.
Jan Vaubaron, mimo okoliczności rozpaczliwych poprzedzających jego urodzenie, zdawał się silnie zbudowany, i zdrów jak ryba.
Rozwijał się szybko i prawidłowo, otoczony miłością i najczulszemi staraniami rodziców przybranych, którzy go wkrótce jak własne dziecko pokochali. Jednocześnie karmiąc ciało i o duszy dziecka nie zapominali. Oboje kształcili go, jak umieli, na dobrego, pracowitego rzemieślnika, i człowieka uczciwego.
Lata mijały. Starzec zapominał o chęci porzucenia warsztatu, i pracował dalej ucząc syna przybranego.
Jan, doszedłszy do lat piętnastu, brał się aż miło do roboty! tak dalece, że przeszedł w zręczności najśmielsze nadzieje ojca przybranego. Nie miał sobie równego, gdy szło o zrobienie zamku z sekretem, którego żaden wytrych nie byłby w stanie otworzyć, i o wyrzeźbienie klucza mocnego, a eleganckiego. Zbudował był, ot tak, dla zabawki, model kasy ogniotrwałej, z rozmaitemi sztuczkami i niespodziankami, która wprawiała w podziw najszczerszy jego mistrza.
Staruszkowie nie mogli się dość nacieszyć synem przybranym, i codzień winszowali sobie nawzajem, takiego nabytku, gdy naraz spadło na nich całkiem niespodziewanie, nieszczęście potrójne.