Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rozpaczy i wściekłości.
Dzięki ciemnościom nocy burzliwej, w części tylko rozpraszanych łuną, bijącą od zamku w płomieniach, Gontran, i mały oddział Hugenotów, oszczędzonych przez bomby i granaty oblegających, dostali się szczęśliwie do przystani w Penmark, przez nikogo nie gonieni, gdzie wsiedli na statek, należący do margrabiego.
Ten statek zawiózł zbiegów na ziemię obcą. Tu mieli zacząć ciężkie życie tułaczy, wygnanych z kraju własnego.
Pierwsze wieści, które go doszły z Francyi, oznajmiły margrabiemu de Vaubaron, że dobra jego zostały skonfiskowane, na jego głowę cenę wyznaczono, i że nigdy, choćby nawet chciał się poniżyć, i poddać z pokorą Edyktowi nowemu, co mu ani w myśli nie postało, król sędziwy nie przebaczył by, ani jemu, ani jego potomstwu, buntu i oporu tak jawnego, i tak zuchwałego.
Ruina jego była zatem zupełną i niecofnioną, wygnanie z kraju wieczyste... Margrabia nie posiadał nic więcej, prócz małego okręciku, i kilku brylantów, porwanych na prędce ze skarbca rodzinnego, gdy z zamku uchodził.
Sprzedał okręt, spieniężył klejnoty, a zebrawszy zaledwie tyle, żeby nie umrzeć z głodu, poświęcił się wyłącznie kształceniu syna.
W trzy lata później, margrabia umarł nagle, wycieńczony smutkiem, podminowany tęsknotą za krajem rodzinnym, zostawiając synowi około trzydziestu tysięcy talarów, całego majątku (tyle nie-