Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/301

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że jest rzetelne. Przyjdź pan do siebie. Chce chwilkę zaczekać, zanim rozpocznę zadawać pytania. Rzecz, o którą chodzi, jest największej doniosłości i wymaga, abyś był panem siebie, zachował zimną krew podczas dawanych odpowiedzi.
Jakkolwiek te słowa były chłodno wyrzeczone, tak przecież wyrażały przychylność i świadczyły o współczuciu. Wykazywały one z jednej strony, że sędziemu sprawa Vaubarona wydawała się być bardzo ważną i groźną, z drugiej strony zaś dawały rękojmią, że obrona obwinionego będzie wysłuchana z uwagą i bez uprzedzenia.
Vaubaron uczuł się też nieco spokojniejszym i starał się opanować wzruszenie, co mu się do kilku minut tak dalece udało, że przemówił cichym głosem:
— Jestem na pańskie usługi i myślę, że będę mógł odpowiadać na pytania, które mi pan zada.
Małej pauzy, jaka teraz nastąpiła, użył sędzia na to, aby jeszcze raz rzucić okiem na sprawozdanie policyi, skąd kilka notatek zrobił na papierze ołówkiem.
— Mateuszu! — rzekł potem do pisarza — czyś gotów?
Młody człowiek natychmiast umaczał pióro w atramencie i gotów był do pisania.
— Jak się pan nazywasz?
— Jan Vaubaron.
— Ile masz lat?
— Dwadzieścia sześć i pół.
— Gdzieś się pan urodził?
— W Paryżu.