Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wale zwróconą, zalewając się łzami. Dziecię oczywiście nie mogło zrozumieć szczegółów tej okropnej sceny, jaka się przed jego oczyma odbyła, ani też była w stanie zmierzyć nieszczęście jakie rodziców dotknęło, bo nie miała jeszcze należytego wyobrażenia o zbrodni, mimo to przecież rozpaczało i myślało, że mu serce pęknie. Wydało mu się tak, jakoby miało zostać opuszczoną sierotą na świecie.
Po kilku minutach Marta poruszyła się, otworzyła oczy i posłyszała płacz dziecka, lecz tak upadła na duchu, że nieprzypominała sobie, co się właśnie stało.
— Co ci jest moje kochane dziecię, czego płaczesz? zapytała.
Dziecię chciało odpowiedzieć, lecz słowa we łzach utonęły.
— Mój Boże! — jęczała kobieta — co tu zaszło? Zapytam się Vanbarona, musi mi powiedzieć.
Dwukrotnie wołała męża po nazwisku lecz nie było odpowiedzi. Gdy dziecię imię ojca posłyszało, poczęło łamać rączki i gorzej płakać niż przedtem.
Marta zawołała Vaubarona po raz trzeci, lecz zaledwie głos przebrzmiał, usta jej rozwarły się i pozostały rozwarte, źrenice rozszerzyły się i przybrały wyraz straszliwego przerażenia, krople zimnego potu wystąpiły na czoło. Pamięć poczęła wracać.
Przypomniała sobie, lecz nie mogła wierzyć okropnym rzeczom, które się wydarzyły i teraz przed jej duszą stanęły.
Światło błysło, zasłona opadła.