Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rozpaczy — Blanka, moje drogie, nieszczęśliwe dziecię, niech się Bóg nad tobą zmiłuje! Ojca ci wydzierają, nieszczęsna, a matka już umarła!

XXXVI.

— Ten człowiek jest bezwątpienia winny — pomyślał komisarz, silnie wzruszony tą sceną smutku i rozpaczy — lecz jest przy tem także bardzo nieszczęśliwy. Zbrodnia jego jest wielka, lecz i kara nie mniej straszliwa.
Potem komisarz zbliżył się do łoża, przyłożył rękę do piersi Marty, a poczuwszy jeszcze bardzo słabe bicie serca, rzekł do Vaubarona:
— Pańska żona jeszcze żyje i tylko omdlała, Myślę, że jeszcze przyjdzie do siebie.
— Byłoby lepiej dla niej, bo ta chwila pewnieby ją zabiła.
Na to urzędnik nie znalazł odpowiedzi, lecz rzekł:
— Pójdź pan teraz za nami.
Mechanik nie był w stanie przemówić choćby słowo. Zwiesiwszy głowę i poddawszy się nieuniknionemu losowi, wziął potem Blankę na ręce, całował ją i przyciskał z czułością do serca, podczas gdy biedna mała, niema była z przestrachu.
Potem oglądnął się po pokoju, w którym tyle przebył trosk i nędzy, który atoli w tej czarnej godzinie wydał mu się takim, jak gdyby w nim był bardzo a bardzo szczęśliwy. Potem sam stanął w pośrodku dwu urzędników i skierował kroki swe ku drzwiom.