Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

osób a dwie z nich miały trójbarwne szarfy na piersiach.
Jednę z nich poznał mechanik natychmiast. Był nią ów człowiek, który przed chwilą ze stajennego dachu bardzo znacząco na mechanika palcem wskazywał.
Na wschodach ujrzał uniformy i bagnety, może jakich dwunastu infanterzystów, na widok których pomimo woli cofnął się na kilka kroków wstecz. Do pokoju weszli najpierw czarno ubrani ludzie, a we drzwiach stanęli żołnierze.
— Moi panowie — rzekł półgłosem mechanik — co to ma znaczyć? Czy mnie szukacie?
— Jestem komisarzem policyi — przemówił jeden z owych trzech wstęgami zdobnych ludzi.
Vaubaron oddal ukłon, a komisarz mówił dalej:
— Mam panu zadać kilka pytań.
— Jestem na usługi pańskie.
— Czy pan się nazywasz Jan Vaubaron.
— Tak jest.
— Jakie jest pańskie zatrudnienie?
— Jestem mechanikiem.
— Czy pan wynajmujesz pomieszkanie, w którem się teraz znajdujemy?
— Zapewne.
— Te okna wychodzą na ulice?
— Tak, wszystkie trzy.
— Z żelaznym balkonem?
— Nie inaczej?
— Chcemy się przekonać.
Komisarz postąpił kilka kroków naprzód w kie-