Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

będzie we mnie dopóki ducha nie wyzionę.
— O do dyabła! — pomyślał bandyta — jak to dobrze się stało, żem przypiął brodę i wąsy i w ten sposób zmienił moją fizyognomią do niepoznania, lecz także mój organ trzeba podobnie odmienić!
Potem zbliżył się ku drzwiom i rzekł raz jeszcze.
— Bądź zdrów poczciwy człowiecze!
— Nie! nie! — zawołał wzruszony mechanik — nie mów pan tak, ale do widzenia. Nie wiem, co to jest takiego, ale jakiś wewnętrzny, tajemniczy głos mówi mi, że się jeszcze zobaczymy.
— Nie sądzę aby tak było — pomyślał Rodille i opuścił mieszkanie.
Vaubaron chwycił za światło, aby nieznajomego odprowadzić i nie pierwej powrócił, dopóki za nim drzwi domu nie zawarł.
W tej chwili zerwała się burza z całą gwałtownością, ciężkie krople spadały na bruk i dachy, pioruny biły, wichr szalał okropny.
Marta zbudziła się w tej chwili a rozsunąwszy drżącą ręką firanki nad łożem rozpięte, rzekła:
— Mój Boże! co tu się dzieje?
Vaubaron pospieszył, aby zamknąć okno, a potem zbliżył się do żony mówiąc:
— Szczęście do nas zawitało moja kochana. Podczas gdy ty spałaś, pan Bóg zesłał nam anioła.
— Jakto? Co ty mówisz?
Wzruszonemi słowy opowiedział Vaubaron co zaszło. Im dalej mówił, tem bardziej rosło zdziwienie Marty i musimy przyznać, że wszystko coraz bardziej zdawało się jej nieprawdopodobnem.