Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i zręcznym człowiekiem, mimo to przecież wszystko, czego się tylko podjąłeś, poszło ci krzywo. Jakkolwiek pracowałeś wytrwale, przecież nie mogłeś pozbyć się trosk i nędzy. Walczyłeś jak bohatyr lecz zawsze musiałeś uledz, a nawet teraz wzdychasz z powodu ciosu, który twej osobistej wolności zagraża. Jutro porwą cię z ramion rodziny, aby cię osadzić w więzieniu za długi, z którego nic cię wykupić nie zdoła. Czy jest to prawdą, czy nie?
— Tak jest rzeczywiście, wszystko to jest świętą prawdą — rzekł z westchnieniem Vaubaron — widzę zaiste, żeś pan z mojemi stosunkami wcale dobrze jest obznajomiony.
— Widzisz zatem, że mi całe twoje położenie jak najlepiej jest znane — mówił dalej Rodille — i budzisz we mnie współczucie. Przypadek, opatrzność, świat był dla ciebie zawsze niesprawiedliwy. Przychodzę zatem, aby złe naprawić. Sprawia mi to niekiedy radość, odegrać rolę nieco zapomnianej opatrzności, lubię się przytem otaczać tajemniczością pocieszając strapionych, ratując upadłych. Pan cierpisz, popadłeś w troskę i nędze — chcę cię wyrwać z tego. Weź zatem, co ci tu przynoszę, zapłać długi, bądź wolny i szczęśliwy!
Mówiąc to położył Rodille cztery banknoty po tysiąc franków zręczną ręką na stole, zarazem atoli opuścił mały jakiś przedmiot, którego jednak wzruszony mechanik wcale nie spostrzegł.
Vaubaron był zdziwiony, odurzony tą niespodziewaną wspaniałomyślnością, która w tak szcze-