Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mogła się zerwać lada chwila. Zadął silny wichr a czarne jak noc chmury goniły po niebie z niesłychaną szybkością. Coraz częstsze rozwidniały noc błyskawice, pioruny biły i wzmagały się co chwila.
Rodille rozwinął szybko guzaty sznur i starał się hak na dachu stajni uczepić. W tem gdy po kilkakrotnem daremnem usiłowaniu na nowo podniósł rękę do zamachu, wstrzymał się nagle.
W oknie na dachu stajni umieszczonem ujrzał przy świetle błyskawicy sterczący drąg, który służył do windowania na górę wiązań słomy, siana, worków owsem naładowanych, słowem wszystkiego co dla żywienia koni może być potrzebne. Gdy błyskawica ponownie zaświeciła ujrzał bandyta wiszący sznur do końca owego drąga przymocowany.
Chwycił się rękoma za sznur i trzema chwytami dostał się na dach, jak najlepszy ćwiczony gimnastyk. Będąc na dachu zatrzymał się chwilkę i odetchnął. Potem lazł z podziwienia godną szybkością coraz wyżej lecz już za pomocą guzatego sznura i po krótkiej chwili wdrapał się na żelazną poręcz balkonu.
— No! myślę, że jestem na miejscu — mruczał, lecz na nieszczęście muszę wybić szybę aby wleźć do środka, a ten Vaubaron, kto go nie wie, czy nie jest tak naiwny, że będzie krzyczał: „łapajcie złodzieja!“ Głupi osioł! Jakby tego wszyscy nie wiedzieli dobrze, że u niego nic ukraść nie można!
Urwisz postąpił naprzód i drżał niemal z radości, mówiąc do samego siebie: