Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w okamgnieniu ukrył znowu flaszeczkę.
Urszula usiadła teraz znowu przy stole.
— Oto jest moja metryka. — rzekła — a to są karty śmierci moich rodziców. Ale mój Boże! lękam się prawdziwie, kochany Rodille... oddając ci te papiery. Boże! gdybyś mnie pan kiedy przestał kochać! Nie jestem już tak młodą! Jabym tego nie przeżyła! Jabym umarła!
Urszula niby badała papiery z największą uwagą i rzekła w końcu:
— Wszystkie są w jaknajlepszym porządku. Jutro pomówię w tym względzie z merem. No! pijmy tymczasem na zdrowie nasze i rychłe zaślubiny!
Urszula Renaud chwyciła z zachwyceniem za szklankę i przytknęła ją z zapałem do ust, bo była upojona myślą o związku z człowiekiem, który się jej wydał najpiękniejszym na ziemi.
Rodille także ujął za szklankę, lecz nie mógł być panem siebie i ręka mu drżała. Zamiast pić utkwił wzrok w kobiecie, wzrok niepokonanej trwogi.
Skutek zadanej trucizny był szybki i straszliwy.
Urszula nie wydała żadnego okrzyku, lecz jej cale ciało wstrząsło się, szklanka wysunęła się z ręki i potoczyła na kobierzec, powieki jej oczu rozwarły się szeroko a głowa nienaturalnie w tył się przechyliła.
Natychmiast powstał także Rodille i zatarł wszelkie ślady po sobie, aby się zdawało, że Urszula sama jadła, zostawił na stole tylko jedno nakrycie, włożył potem otrzymane papiery nazad do szafki, która jeszcze stała otworem, wreszcie wziął świecę