Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

odzyskała... zresztą zaraz sam osądzisz... Muszę przecie kiedyś wyzdrowieć, bo już mi na prawdę brakuje cierpliwości!... Żebyś wiedział, jak ja się tem martwię, widząc jak ty biedaku musisz sam się wszystkiem zajmować... takie drobiazgi domowe wcale do mężczyzn nie należą!... Ty masz coś ważniejszego do roboty, oh! rzeczy o wiele pożyteczniejsze!... Nieraz miałam ochotę złorzeczyć lekarzowi, że mnie prędzej na nogi nie stawia!...
— Lekarz robił, co mógł, moja Marto najdroższa!...
— Wierzę... wierzę... To człowiek pełen wiedzy i dobroci, ale nie rozumiał, nie mógł zrozumieć, jak moje zdrowie potrzebne tobie i naszemu dziecku... Kobiety bogate mogą leczyć się całemi miesiącami; nic przez to nie cierpi i nie ustaje w maszynie domowej: ale w takiej biedzie jak nasza, trzeba chorobę prędko wypędzać!... W latach dwudziestu tyle się ma sił do życia... to musi być przecież łatwo się wyleczyć... Wierz mi, natura u mnie więcej zdziałała niż cała wiedza lekarska, skoro od tygodnia lekarz mi nic nie zapisuje a czuję się jednak prawie wyleczoną...
Te słowa powinno by były ucieszyć Jana i natchnąć go pełną otuchą, twarz jego przecież nie wyrażała ufności tak zupełnej, jaką odczuwała młoda kobieta.
Mimowolnie wzrok jego śledził z niepokojem owe dwie plamy krwawe, odbijające straszliwie od trupiej bladości lic chorej: oczy mu łzami zachodziły, westchnienia stłumione gwałtem się wyrywały z piersi ścieśnionej.