Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A co pan z maleńką chcesz począć? zapytał zdziwiony mechanik.
— Chcę jej użyć do rozgłosu najwspanialszej umiejętności a zarazem ciągnąć korzyści z jej władzy jasnowidzenia, słowem chcę nią zastąpić dotychczasową moją jasnowidzącą Pamelę której zdrowie od niejakiego czasu podupadać zaczęło.
Na twarzy Vaubarona jawnie się uwidocznił wyraz odrazy i przerażenia, gdy to usłyszał, poczem szybko pociągnął ku sobie Blankę i rzekł żywo:
— Co jabym miał dziecię opuścić? Miałbym je zostawić w obcym domu i oddzielić je od tych, dla których jest wszystkiem? Nie, tego ja nie zrobię.
— Zastanów się pan dobrze, radzę panu, zanim mi dasz ostateczną odpowiedź — przemówił doktor — wniosek mój jest tego rodzaju, że bez głupoty wcale odrzuconym być nie może.
— Lecz ja go stanowczo odrzucam i nie potrzebuję się ani chwili zastanawiać.
— Może pan tego potem żałować.
— Przenigdy mój panie.
— Może moja ofiara wydaje się panu za małą. Dobrze więc, pierwszą sumę zapłacę z góry gotówką a oprócz tego podwoję jeszcze datek miesięczny. Czego pan chcesz jeszcze więcej! Mówże pan przecież!
— Możesz mi pan ofiarować, cokolwiek chcesz, lecz ja nie przyjmę ani sto tysięcy franków, ani miliona, ani nawet całego królestwa, którebyś mi ofiarował.
— Więc to jest pańskie ostatnie słowo?