Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w położenie takie, iżbyś mógł chorą żonę otoczyć spokojem i potrzebnem staraniem, aby przyszła do zdrowia?
— O zapewne życzę sobie tego! zawołał mechanik — i abym to mógł uczynić, dałbym sobie chętnie krwi utoczyć.
— Dobrze, więc ofiaruję panu majątek. Uważaj pan dobrze, bo mówię zupełnie seryo i nie przyrzekam nigdy nic, czegobym niemógł dotrzymać. Jeżeli pan przyjmiesz wniosek, który panu stawiam, to dam panu natychmiast dziesięć tysięcy franków i zobowiążę się notaryalnie wypłacać panu co miesiąca przez lat dziesięć po trzysta franków. Aby pana zupełnie ubezpieczyć, złożę kaucyę. Cóż pan na to?
Vaubaron bliskim był omdlenia i zdawało mu się, że śni, zbladł i ledwie mógł wyjąkać:
— Ach mój panie! Na czemże polega to, cobym miał za to uczynić?
— To jest bardzo prosta rzecz i łatwą do zrobienia, chodzi tylko o prawny układ, mocą którego pan na całe lat dziesięć ustąpisz mi wszelkich praw ojcowskich względem tego dziecięcia!
— Jak to, moich praw ojcowskich? zapytał mechanik niepojmujący jeszcze dobrze, o co właściwie chodziło.
— Tak jest.
— Lecz w jakimże celu?
— W tym prostym celu, aby przy mnie pozostała, mnie służyła, a potem po dziesięciu latach zwrócę ją, panu bogatą i szczęśliwą.