Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pokoju, o mało się nie rzucił rozjuszony na magnetyzera, niby lwica, której lwięta mordują! Horner zrozumiał grożące mu niebezpieczeństwo i pospieszył takowe zażegnać:
— Przysięgam panu! — zawołał — że jej nic nie będzie!... Ten atak nerwowy wywołało chwilowe znużenie i zbytnie rozdrażnienie... Obudzę natychmiast pańską córeczkę i oddam ją panu spokojną i uśmiechniętą.
— Rób że pan to! i rób prędko! — mruknął gniewnie Vaubaron — bo biada wam wszystkim! gdyby mojej Blance miało się co złego przytrafić!

XXII.

Po kilku pociągnięciach lecz przeciwnych onym, których doktor u Pameli przedtem używał, nastąpił skutek, przez Hornera przewidziany.
Atak nerwowy ustąpił jak za dotknięciem laski czarodziejskiej, oczy małej zamknęły się a potem znowu rozwarły. Członki jej odzyskały gibkość a oblicze dawniejszy spokojny wyraz.
Blanka podniosła się i utkwiła w doktorze wzrok ciekawość zdradzający, do czego atoli rychło bojaźń przyłączyła się.
Potem rzuciła się nagle ojcu w ramiona jakoby pomocy szukała.
— Widzisz pan, że dotrzymałem słowa — rzekł magnetyzer do Vaubarona — a teraz proszę pana, zapytać córki, ażali pamięta, co się z nią działo.
Lecz patrz! Mała nawet nie rozumiała pytań, które jej ojciec zadawał.