Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Próbuję... radabym... ale nie mogę!...
Widocznie Medyum było wyczerpane, zmęczone i niczego więcej nie można się już było spodziewać.
Horner, zaciekawiony i chcąc posunąć doświadczenie do granic ostatecznych, które dla niego było bezcennem, zaczął badać Blankę nie już o matkę ale o jej ojca i o nią samą.
Dopóki pytał o przeszłość i teraźniejszość, wszystko szło dobrze. Odpowiedzi otrzymane były jasne i jak kryształ przeźroczyste: skoro jednak wkraczał w dziedzinę przyszłości, Medyum bladło jak ściana i zapadało w uparte milczenie.
Horner chciał nadużyć władzy absolutnej, przysługującej magnetyzerom:
Przestał prosić, zaczął rozkazywać.
— Patrz i odpowiadaj! — krzyknął impetycznie. — Chcę tego!... rozkazuje!...
Rezultat nastąpił zaraz, ale nie taki, jakiego oczekiwał.
Zmiana dziwna i nagła zaszła w całem jestestwie dziewczynki: twarz straszliwie pobladła; ciało drgające konwulsyjnie w tył się wyprężyło; powieki uniosły się w górę, odsłaniając źrenice szklanne nieruchome, wlepione w jakiś przedmiot, dla reszty zgromadzonych w pokoju niewidzialny, z wyrazem najwyższego wstrętu i przerażenia. Usta wykrzywiły się kurczowo, wydając krzyk przeraźliwy, przerwany łkaniem spazmatycznem. Blanka zaczęła się wić po sofce w gwałtownym ataku nerwowym.
Vaubaron, tracący niemal zmysły z trwogi i nie-