Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

karło głębokie i olbrzymie. Kobierzec ponsowy, bardzo gruby i jaskrawy, przykrywał posadzkę, przyciszając każde stąpnięcie.
W dużem karle siedziała w postawie na pół leżącej, kobieta młoda, któraby mogła była nawet za piękną uchodzić, gdyby nie twarz kredowej bladości, równająca się niemal z białemi, powłóczystemi szatami, które ją okrywały, gdyby nie wyraz znużenia śmiertelnego w całej fizyonomji i nie czarne obwódki pod oczami, jakby tuszem nakreślone. Ta młoda osoba była tak szczupła, a raczej chuda, że widząc ją siedzącą, każdy musiał spytać w duchu, czy mogłaby wstać i chodzić, nie gnąc się we dwoje i nie łamiąc? Twarz okalały loki długie, czarne jak smoła, robiąc ją jeszcze bardziej ponurą i prawie straszną.
Vaubaron domyślił się od razu, że to być musi owa lunatyczka.
Doktor Horner, mężczyzna około lat czterdziestu, wysoki, chudy ale silnie zbudowany, stał za karłem.
Był ubrany, à la Werther, w surducik czarny, aksamitny, krojem niesłychanie dziwacznym, w kamizelkę białą, szeroko wyłożoną, w spodnie krótkie, jasno popielate i w buty rycerskie, sięgające do kolan. Złote okulary wcale się z tym strojem nie zgadzały.
Fizyonomja doktora nie mogła wzbudzić sympatyi. Nos spiczasty, a zakrzywiony ku dołowi, przypominał dziób ptaka drapieżnego. Jego bure oczy rzucały z pod okularów spojrzenia niemiłe i przenikające. Usta, skoro je otwierał, ukazywały dwa