Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

radzić się doktora Hernera.
— Nie będą więc z nim sam na sam.
— Będziesz sam na sam z nim i z jasnowidzącą, o tem proszę ani chwili nie wątpić.
— A ci tam wszyscy?
— Czekają i wejdą do gabinetu, gdy na ich numer kolej przyjdzie.
— Ja zatem wejdę aż po nich?
— Naturalnie!... Masz pan dopiero numer siódmy. Całkiem po sprawiedliwości...
Vaubaron machnął ręką niecierpliwie.
— Eh! niemasz pan na co narzekać! — sługus zauważył. — Trafiłeś dziś doskonale!... Bywają takie dni że czeka po kilkadziesiąt osób... Widziałem nieraz takich, którzy od jedynastej rano dopiero mogli o piątej po południu, rozmówić się z doktorem... Cóż pan chcesz? jesteśmy w modzie... mamy powodzenie...
— Ileż mniej więcej będę czekał?
— Trudno ściśle oznaczyć...
— Ale jednak?...
— Ba, co najmniej godzinę...
— Czy muszę ten cały czas tu przesiedzieć?
— Oh! wcale nie!.. Jeżeli masz pan w pobliżu co załatwić, proszę by się przynajmniej nie żenować... Byłeś pan był z powrotem, gdy numer 6 skończy konsultacyę... Zapewniam że pańskiego numera nikt nie zabierze.
— Dobrze... powrócę zatem za godzinę — Jan wyszedł, ująwszy Blankę za rączkę.