Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nadzwyczajna. Mechanik wydawał sie trochę starszy niż był rzeczywiście.
Zmarszczki drobne przecinały jego czoło wspaniałe, jak z marmuru wykute, pod powiekami była sina obwódka, w ust załomie, można się było domyśleć myśli gorzkich i trapiących.
W duszy Vaubaron’a, nurtowała jedna z tych boleści niezgłębionych, pod których ciężarem uginają się ramiona i najsilniejsze, a serce najdzielniejsze wpada w zwątpienie.
I my zapoznamy się wkrótce z tą wielką boleścią.
Szmer dał się słyszeć w pokoju, niby westchnienie przez pół stłumione.
Jan podniósł głowę spartą dotąd na ręce, ruchem tak szybkim, jakby tknięty iskrą elektryczną.
Oczy mu błysnęły, a wzrok pełen trwogi i najżywszej troskliwości, zwrócił się ku łóżku, wstał i z lekka rozsunął firanki.
Na łóżku spoczywała kobieta zaledwie dwudziestoletnia, której twarzyczka cudowna nosiła to piętno ponure i rozpaczliwe, zdradzające, że żywotność jest podkopana, że dni, godziny nieledwie są już policzone.
Wyobraźmy sobie na zmiętej poduszce tonącą w falach włosów złocistych główkę z twarzyczką bledziutką, z oczami przymkniętemi, o rysach tak delikatnych, tak anielskich, jakie umiał li nadawać Rafael Sancio swoim Madonnom. Długie a jak jedwab miękkie rzęsy rzucały cień na policzki białości przeźroczystej niby liść kamelii, krwiste jednak