Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie wiem co o tem sądzić? Aby interes był świetny, trzeba najprzód żeby stal się możliwym...
— Jest nim już dziś!... ręczę za to moją głową!
— Licha poręka! — zaśmiał się Legrip ironicznie — i tak ci nie bardzo mocno siedzi na karku... Ale żarty żartami, a ja bym nie mógł dać stanowczej odpowiedzi, póki bym się w interesie należycie nie rozpatrzył...
— Czy pan to dla tego mówisz, żeby mi nie dać nawet jakich stu franków, za moje dwa garnitury, i tak ważną wiadomość?
— Nie dla tego, bo oto masz pięć luidorów...
— Dziękuję papo Legrip... Poczciwy człowiek z was z kościami! Już ja wam się za to kiedyś odsłużę!...
— Liczę na to!...
— A nie traćcie z myśli i z oczu, operacyi finansowej na ulicy Pa-de-la-Mule!
— O to możesz być spokojny...
— Kiedyż się mam o nią zgłosić?
— Jak wszystko ułożymy z panem Wernerem, damy ci znać... lada dzień przez Richard’a.
Rypcio wyszedł. Drzwi za nim zapadły. Skoro Rodille sam się znalazł, upadł na krzesło, mrucząc zcicha z wyrazem gniewu, niepokoju i najwyższego zdziwienia.
— Przeklęty traf, rzuca mi na drogę tego błazna, w chwili, kiedym ja już wszystko najcudowniej obmyślił i uplanował; li po to aby wszystkie moje najmędrsze kombinacye zniszczył i unicestwił! Jak to się stać mogło, żeby takie bydle kwadratowe