Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z tych, który zdolny łzy wycisnąć nawet z ócz suchych zwyczajnie: wzruszyć serce choćby najmniej litościwe.
Pierwsza izba dość przestronna, w której stał li stół na biało lakierowany i kilka krzeseł obitych czarną materyą z włosienia, musiała służyć jednocześnie za przedpokój i salkę jadalną: łączyła się zaś z drugą, przeznaczoną do spania, z dwoma oknami: tam chwilowo były zgromadzone trzy osoby, stanowiące rodzinę Vaubarona.
Pokój ten, mimo iż nie można w nim było dopatrzeć niczego zbytkownego, schludniej wyglądał niż pierwsza izba, i zdawał się na pierwszy rzut oka dość nawet zapełniony.
Było tu dość sprzętów, ale jak nędznych! jak ubogich!
Łóżko w głębi pod ścianą było prostym tapczanem, zbitym z kilku desek sosnowych, jakim pogardzają nawet najbiedniejsi wyrobnicy: długa jednak kotara z perkaliku jasnego osłaniała nędzne posłanie.
Obok tapczana stało łóżeczko dziecięce, z łoziny plecione. Trochę dalej był rzucony siennik na podłogę z desek, ale aż połyskującą, tak była czysto wymyta.
Pomiędzy oknami stał warsztat ślusarski, pełen narzędzi najrozmaitszych. Światło z dwóch okien padało nań prostopadle, czyste i jasne.
Na kominku nie było nic prócz wazonika fajansowego, w którym więdły do reszty w odrobinie mętnej wody, biedne polne kwiatki, zerwane na kilka dni przedtem.