Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zapewnił się że kurki chodzą lekko, a proch na panewkach nie zwilgotniał.
Ukończywszy z zadowoleniem to badanie, wyjął z kieszeni paczkę sporą banknotów, a na miseczkę wysypał kilka rulonów złota. Spojrzał teraz na zegarek. Wskazywał godzinę dziesiątą bez pięciu minut.
Upadł na krzesło i mruknął:
— Wszystko w porządku. Trójka hultajska może teraz przyjść, kiedy zechce.
Musimy wstecz się cofnąć i zastanowić szczegółowo nad przeszłością, nawyczkami, usposobieniem i zdolnościami osobistości niezwykłej, którą na scenę wprowadzamy, i która ma odegrać główną rolę w naszem najprawdziwszem opowiadaniu.
Czy ów człowiek miał na pewno lat trzydzieści? Czy na prawdę nazywał się Rodille? Na te pytania nie moglibyśmy kategorycznie i bez zawahania odpowiedzieć. Możemy tylko zaręczyć, że przed laty dwunastu, był zasądzony na dwuletnie więzienie; kara jedyna jaka go dosięgnąć potrafiła.
Wszedłszy do więzienia głównego w Poissy, z zarodem wszelkich najgorszych instynktów, które miały w przyszłości, tak bujnie się rozwinąć, wyszedł po odsiedzeniu kary z doświadczeniem, determinacyą, sztuczkami i wykrętami, łotra skończonego.
Nie można zresztą mieszać Rodilla i kłaść na jednej szali ze zgrają łotrów i złodziejów pospolitych, którzy grasują po całym Paryżu. W tej szajce złodziejskiej, młody człowiek dochodził do rozmiarów olbrzymich, prawie myślą nieobjętych.