Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cudowna rozsypywała się w gruzy! Z wyżyn ułud niebiańskich spadał w otchłań rozpaczy najczarniejszej!...
Przez kilka sekund próbował walczyć z rzeczywistością straszną, ale nie mniej namacalną.
— To być nie może! — szeptał głucho. — Te dziesięć tysięcy... miałem tu!... Nie zgubiłem... nie mogli mi ich ukraść z zanadrza!... Mylę się zapewne... nie pamiętam... są w innej kieszeni...
Łudził sam siebie, nie wierząc w to co mówi... Szukał jednak, macał, przewracał wszystkie kieszenie, z razu zwolna, szczegółowo, potem gwałtownie, z wściekłością.
Nic nie znalazł, prócz w kamizelce owych trzynaście sztuk złota, dodatek do dziesięciu tysięcy.
Tych trzynaście luidorów było dowodem namacalnym, że mu się to wszystko nie przyśniło, że był rzeczywiście w posiadaniu sumy olbrzymiej, jak dla niego, i że ją zabrać pozwolił!
Wyobraźmy sobie na śmierć skazanego, któremu zapowiedziano łaskę monarszą i zupełne kary odpuszczenie. Nie posiada się z radości, upojony odchodzi od zmysłów. W tem dowiaduje się o fatalnej pomyłce, i widzi nagle przed sobą haniebne rusztowanie, i zamiast wolności, kata z toporem nad głową.
W takiem samem położeniu znajdował się Vaubaron, bo choć jego własne życie nie było zagrożone, ale drżał o życie żony i córki, droższych mu nad wszystko!
Upadł na duchu straszliwie, rozpaczliwie. Krótko