Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

porywała... Jestem o połowę silniejszy od tego gagatka wymuskanego.... byłbym go jeszcze ubił do licha!...
Jan mówiąc o swojej sile, uczuł się jednak niesłychanie osłabionym. Przed chwilą gniew i oburzenie podniecały go sztucznie, reakcya atoli była nieuniknioną, nerwy nadto rozdrażnione musiały w końcu omdleć niemal. Nogi pod nim drżały, wlókł się zaledwie.
— Tym sposobem do jutra nie zajdę — szepnął — a tak mi spieszno.
Przypomniał sobie że jest bogatym; a przecież zawahał się, czy wziąć fiakra, czy nie? Wydatek jednak, który miał go prędzej połączyć z żoną i córką, wydał mu się dozwolonym i sprawiedliwym.
Skinął zatem na jednego z fiakrów stojących na placu przed ogrodem, i podał mu adres ulicy Pas-de-la-Mule.
Powóz ruszył z miejsca. Jan wcisnął się w kąt powozu, snując dalej roskoszne marzenia, przerwane tak niefortunnie przez ową znaną nam głupią napaść na gładkiej drodze.
Patrząc w przyszłość przez pryzmat czarowny, zebrała go ochota popieścić się z paczką banknotów służącą za podstawę tylu błogich nadziei...
Ręką prawą sięgnął w zanadrze, do bocznej kieszeni w surducie. Ręka natrafiła tam na próżnię zupełną...
Byłoto uczucie piekielne, przerażające! Vaubaron zatrząsł się od stóp aż do głowy: włosy mu się zjeżyły i pot zimny na czoło wystąpił... Cała budowa