Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tunek jedyny!...
Od tej chwili myśl ta świdrowała bez ustanku mózg Vaubarona, coraz silniej go kusząc...
Dwa sprzeczne uczucia staczały walkę zaciętą w jego duszy... Z jednej strony szalone pragnienie owego złota, które nikomu nie mogło być potrzebniejsze!... z drugiej bojażń, że może stracić i tego ostatniego luidora, ostatnią deskę ratunku, ostatni kęs chleba na dni kilka dla całej swojej rodziny!...
— Wygrasz! wygrasz!... — szeptał do ucha młodemu człowiekowi jakiś głos tajemniczy. — Wygrasz! i będziesz uratowany!
A jednocześnie w głębi sumienia odzywał się głos drugi:
— Ejże! miej się na baczności!... Zawsze i na każdym kroku hazard wszelki obracał się przeciw tobie!... Przegrasz! Zobaczysz, że przegrasz!... Ostrożnie! Ostrożnie!...
Rzecz naturalna, iż zwyciężył głos złudnej nadziei... i za nim poszedł...
Około szóstej wieczorem Vaubaron przebrał się znowu odświętnie... były to już suknie jedyne, które jeszcze posiadał.
— Gdzie idziesz, mój najdroższy? — szepnęła Marta, ledwie na pół przytomna.
— Wkrótce powrócę, drogie dziecię — odpowiedział wymijająco, i spodziewam się powrócić z dobrą nowiną.
Wyszedł.
Dążył prościuteńko do Palais-Royal, pod numer 113.