Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pokaż mu w bliskiej przyszłości możność zapłacenia kapitału z procentami od procentów... możesz mu nawet dla zachęty obiecać w danym razie pewną cześć zysków... Męcz go pan poty, póki nie otrzymasz zwłoki bodaj na kilka miesięcy... A nuż się panu w tym czasie powiedzie?... nuż pieniądze popłyną rzeką całą?...
— Dziękuję za dobrą rade, panie Baudier... posłucham jej i pójdę natychmiast do pana Malhera.
— Jeżeli przystanie na pańską propozycyę, proszę wstąpić do mnie po drodze i przynieść słówko od niego na piśmie, abym mógł wstrzymać wszystko.
— Tak panie Baudier... wstąpię do pana niezawodnie...
Woźny odszedł, ścisnąwszy serdecznie dłoń Vaubarona. Mimo chęci najlepszych, wniósł on nową troskę, nową zgryzotę najdotkliwszą do tego domu i tak dość nieszczęśliwego.
— Ha! pomyślał Vaubaron sam zostawszy. — Trzeba jeszcze i tego spróbować, trzeba się upokorzyć, choć zapewne daremniuteńko!... Nie mam prawa cofnąć się i przed tym krokiem najcięższym A wiec odważnie idźmy do ataku!...
Przebrał się natychmiast, ucałował Martę ciągle drzemiącą, Blankę, która tylko co się była zbudziła i pospieszył do fabryki maszyn, na ulicy Menilmotant, pana Malher i Sp.
Nie będziemy powtarzali szczegółów rozmowy Jana z fabrykantem. Wystarczy jeżeli powiemy naszym czytelnikom, że biedny dłużnik wyszedł z gabinetu wierzyciela nieubłaganego, z głową na piersi