Strona:PL Mniszek Helena - Trędowata 01.pdf/086

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Widzę, że my się z panią nie rozumiemy.
— Być może. Jak zawsze zresztą — odparła rozdrażniona.
— Co pani myślała, mówiąc o pannie Ricie? Proszę mi powiedzieć.
— Wybaczy pan, ale tak dalece żałuję swych słów, że nie chcę Ich powtarzać. Istotnie popełniłam niedyskrecję.
Spojrzał na nią uważnie.
— A rozumiem... Bajecznie! Można pani powinszować zmysłu spostrzegawczego. Więc pani sądziła, że Trestka mnie drażni z powodu zajmowana się panną Ritą? I pani mogła myśleć o tem choć przez chwilę?
Stefcia szła prędko, zła na siebie i na niego.Trzymany w ręku płaski kwiat malwy rwała palcami, nie odpowiadając.
Waldemar patrzał na nią wzburzony, lecz, nie doczekawszy się odpowiedzi. wzruszył ramionami i zawołał:
— Pani mnie czasem tak drażni, że nawet nie mogę spokojnie mówić. Dlaczego pani nie od powiada, panno Stefanjo?
— Nie chcę pana rozdrażnić jeszcze więcej. Zresztą nic już nie mam do powiedzenia.
— To najłatwiejsze! — wybuchnął. — Stanowczo nie można z panią rozmawiać.
— To też niech się pan nie trudzi.
Zmarszczył brwi, usta zadrgały mu gniewem.
— Pani jest uprzejma! — rzekł z ironią.
— Muszę nią być dla zrównoważenia pańskiej uprzejmości.
— Moja jest inna.
— O tak! pod bardziej ostrym kątem.
— Nie, pani, tylko pod innym.
Stanęli pod filarami werandy.
— Co to? Państwo się znów kłócą? — spytała Rita, widząc silne rumieńce Stefci i poruszenie Waldemara. Ale on zaprzeczył.
— Och! nie. Dowodzę tylko pannie Stefanji, że kobieta powinna być domyślna i tak łapać wszystko, co się dokoła niej dzieje, jak motyle w siatkę.
— Kobieta powinna być przedewszystkiem pikantna — zawyrokował Trestka.
— Jak ja, naprzykład. Prawda? — zaśmiała się nerwowo Rita.
Trestka zaczął się rozwodzić o kobietach, a Waldemar spojrzał bokiem na Stefcię i pomyślał:
— O! i jej tego nie brak.
W tem zagadnęła panna Rita:
— Kiedyż pan nas zawiezie do Głębowicz? — mamy już dawno obiecane.
— Ja nie oznaczam dnia, to od pań zależy. Bramy głębowickie są otwarte codziennie na przyjęcie gości.
— A zatem walna i stanowcza narada dziś z pańskim dziadkiem i Idalką. Chodźmy.
Panna Rita i Trestka poszli naprzód. Gdy Stefcia wchodziła w drzwi, idący za nią Waldemar rzekł zniżonym głosem:
— Jestem niezmiernie rad, że pani pozna Głębowicze. Panią proszę szczególnie o przyjazd. Wszyscy znają moją siedzibę, prócz pani.
— Dziękuję — odpowiedziała obojętnie.
— Czy pani gniewa się na mnie? — spytał, zastępując jej drogę.