Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pomimo powagi kupcowej, wdającej się w tę sprawę... pomimo zapewnień upartych Róży, one jedna przez drugą czyniły przegląd wszystkich ludzi w okolicy, którzy mogliby spełnić ten występek... Okazało się, że była cała masa takich... wszyscy, których nienawidziły, wszyscy, przeciw którym miały jakąś zawiść, urazę, złość... Nakoniec, mała blada kobietka z pyszczkiem szczura rzekła:
— Wiecie, widziałyście w przeszłym tygodniu dwóch brodatych kapucynów, chodzących wszędzie po prośbie, którzy nie mieli dobrych min? Czy to czasem nie oni?
Naradzano się:
— Dzielni, pokaźni mnisi?... Święte dusze dobrego Boga!... Ależ to obrzydliwe!...
A gdy wychodziłyśmy... podejrzewając wszystkich kolejno, Róża z zaciekłością powtarzała:
— A ja wam mówię... ja... że to on...

Przed wejściem do domu zatrzymałam się chwilę w komórce, przeznaczonej na zaprzęgi, które Józef właśnie czyścił. Nad półką, na której były symetrycznie poustawiane butelki lakieru i pudełka z pomadką do czyszczenia, zobaczyłam, na płomieniście pomalowanej belce portret Drumonta... Aby mu nadać jeszcze większej wspaniałości, Józef otoczył go wieńcem z suchego lauru. Naprzeciwko portret papieża ledwo widzialny, schowany za derką końską, zawieszoną na gwoździu. Broszury antiżydowskie i śpiewki patriotyczne zaścielały podłogę, w kącie kij arabski wyzierał z za miotły. Raptownie, bez żadnej innej myśli, jedynie przez ciekawość wyrzekłam do Józefa:
— Czy Józef wie, że znaleziono w lesie małą Klarę zgwałconą i zamordowaną?
Na razie Józef nie mógł powstrzymać się od niespodziewanego poruszenia?... czy było ono niespodziane?...
Poruszenie to było tak gwałtowne i ukradkowe, że wydało mi się, iż imię małej Klary wstrząsnęło nim jak dreszcz... opanował się jednak bardzo prędko.