Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/312

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dające mądrość, twój owoc, tak piękny,
Wzgardzony dotąd, zwieszał się nietknięty,
Jakby bez celu stworzony; lecz odtąd
Ja cię otoczę opieką, co rano
Przyjdę, by śpiewać należną ci chwałę,
I pielęgnując cię zdejmować brzemię
Z twoich gałęzi, szczodrych dla każdego;
Karmić się póty, aż na twym pokarmie
Dojrzeję wiedzą, wzorem bogów, którzy
Wszystkie na świecie rzeczy znają, chociaż
Zazdroszczą innym, czego dać nie mogą:
Bo gdyby to był ich dar, tuby nie rosł.
A naprzód tobie winnam doświadczenie,
Które najlepiej wiedzie; gdyby nie ty,
Jeszczebym dotąd nieświadomą była.
Otwierasz drogi mądrości, ty dajesz
Przystęp do tajni, gdzie ona się skrywa.
Może i ja już tutaj utajona?
Niebo wysoko i bardzo daleko,
Nie można stamtąd wszystkiego na ziemi
Widzieć dokładnie; może swą troskliwość
Gdzieindziej zwrócił wielki Prawodawca?
Wraz z całą rzeszą swoich wywiadowców
Przestał nad nami czuwać ustawicznie?
Lecz w jaki sposób stanąć przed Adamem?
Czy zawiadomić go o mej przemianie,
Aby wziął udział w pełnej szczęśliwości?
Czy też przewagę wiedzy mam zachować
Dla siebie samej bez współuczestnika?
Tak uzupełnić płci niedostateczność,