Przejdź do zawartości

Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
50

się o nie okręty rozbijają, albo też zatapiają, jakie się tam dziwy albo śpiewające Syreny ukazują, kiedybychmy też to sobie rozmyślali w jakiem też tu niebezpieczeństwie morza tego a świata tego obłudnego pływamy, na którym nic pewnego ani bezpiecznego niemasz, jakie skały i zawroty około siebie mamy, iż ani zwiemy gdzie się zanurzyć mamy. Jakie też tu Syreny około nas harcują, a jeszcze chytrzejsze niż morskie, jakoby nas uśpić a w czem podejść mogły. Bo ztądby wżdy i ćwiczenie rosło, i rozumby się polerował, bochmy też jedno tem różni od innych zwierząt. A jeśli pływamy po srogiem morzu, grzebiemy się pod grubą a ciężką ziemię, szukając nędznego jakiego wspomożenia swego, dalekoby się nam tam owszem przystało grześć, gdzie nam to darmo przychodzi. Gdyż Pan nieomylnie bogactwem a poczciwościami ozdobić obiecał dom każdego człowieka poczciwego a sobie wiernie dufającego. A tu już masz barzo snadną drogę i barzo łacny handel do wspomożenia swego.
Bo takżeć to wszystko za jedno pójdzie, choćbyś też czytał i namędrsze filozofy, i nazacniejsze sprawy onych dziwnych ludzi, którzy dzielnościami swemi a sprawami swe-