Przejdź do zawartości

Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
173

a między górami, prosząc ich aby je zakryły przed srogością sądu onego. A co jeszcze nasroższa, i nędznicy ich a poddani ich, co ich tu sobie za nic mieli, tak jako o tem Salomon pisze, będą je posądzać z onej ich pychy, a łakomstwa i niesprawiedliwości ich. Otóżeś nadobnie wygrał, żeś na mały czas nakrzywił nosa twego, a gęby swojej na wzgardzenie bliźniego swego a człowieka poczciwego.
A za żywota jeszcze nie mniemaj, abyć Pan ustawicznie się nie pośmiewał z tej nadętej postawy jego; jedno iż przestał jawnych znaków a dziwów czynić, aleć pewnie pocichu z niemi nie zamieszka, jako to często widamy. Albo niech sobie wspomni onego Nabuchodonozora, co także też był powstał na pychę, że się kazał za boga chwalić tak, iż go Pan tak marnie skarał, że odstąpiwszy od rozumu uciekł do lasa, i przez niemały czas jako wół trawę a siano jadał z innemi bydlęty a ze zwierzęty leśnemi. Albo niech wspomni na ony Babilończyki, co chcieli murować wieżę do nieba, jako je Pan srodze rozproszyć raczył. Albo na onego Achaba i na onę panią hardą jego, co się jej stało gdy się pysznić chciała, i jakie jej było dokończenie.