Przejdź do zawartości

Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
141

liszce, powiedając im: Iż musieliście wy nie słychać o onej liszce, co rozniemógłszy się leżała w gorący dzień pod drzewem na zielonej trawie, a muchy ją obsiadły. Przyleciała do niej sroka i powiedziała jej: Ej miła siostro, toż masz kłopot przed temi muchami, chceszże, ja je rozpędzę? Powiedziała liszka: Niechaj miła siostro, bo odpędzisz ty co się już napiły, przylecą zasię głodne, tedy większy kłopot będę miała. Także i wy tego obiesicie co się już napił, a głodnego na to miejsce posadzicie, jeszczeć gorzej będzie, i więtszy kłopot ludzie będą mieli. I zwyciężeni Samnitowie oną fabułą, wolno go puścili, i urząd wrócili, a był z niego potem dobry człowiek.
Dyonizyus on okrutnik syrakuzański gdy jechał przez rynek, zabiegła mu baba i prosiła go aby jej co dał. I pytał jej: A miła babo, a będziesz za mię Boga prosiła? Powiedziała baba, iż będę barzo rada za cię Boga prosiła, ale iście uie dla ciebie królu, ale iżby po tobie jeszcze gorszy nie nastał. Kazał jej król i dać niemało, i wiele potem w sobie złych obyczajów uskromił. A tak nie możeć to być, niech się tem chlubi kto chce jako chce, aby się na każdem urzędzie unieść nie miał, a iżby gwałtu nie miał uczynić