Przejdź do zawartości

Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
140

miłości widzi iż wieś wielka, iż się rozrodziła czeladka. Ale możesz temu wasza pańska miłość wierzać, iż u nas dziś trzej siedzą na jednym łanie. I przysiągł wójt że trzej dziś siedzą u nas na jednym łanie, i oddał jako chciał pobór, a potem pił za ostatek z gromadzicą kilka dni.
A tak wzajemci się ty kobyłki czeszą, ale przedsię Boga i cnoty próżno oszukać, i na wójta i na poborcę wszystkiego się ludzie dowiedzą. Albo także też i mytnik, a jakoż też ten pobożnie może użyć urzędu swego: bo na jednem miejscu ma pisarze, to już tam vix justus salvabitur, ledwie się święty wybiega. Na drugiem miejscu najmie burmistrzowi, na drugiem wójtowi, burmistrz żydowi, żyd pisarzom poruczy, a każdy z tych chce zyskać. A na czemże ten zysk ma być? Nie wyorzeć, ani z młyna wymierzy, jedno co z nędznych ludzi jako tako wyciągnąć a wymęczyć może. A tak i każdy inny urząd niech się tem nie chlubi, ahy tam bezpieczne sumniennie spełna zawżdy a pobożnie zostać miało.
Piszą o Samnitoch, iż gdy jakiegoś urzędnika co takież ludzi łupił, obiesić chcieli, tedy się do tego trefił on Ezop, rzkomo z głupia chytry mędrzec, i począł im bajać o