Przejdź do zawartości

Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
139

wyciągnąć, to nawiętsze misterstwo, choć będzie daleko nierówno z uniwersałem. Aleć też i wójt chociaj się widzi prosta skowera, da czasem chytrym poborcą o ziemię. Powiedali o jednym, iż gdy płacono po groszu od głowy, tedy się zmówił zgromadą, iż jutro kiedy będę oddawał pobór, aby nie było jedno sto pogłowia we wsi, a drudzy niech się rozlazą albo na orzechy, albo na roboty; a pod przysięgą oddawano. Tedy nazajutrz przyniósł do poborce sto groszy. Powiedział mu poborca: A miły wójcie, wszak to wielka wieś, jest tam kilka set pogłowia. Powiedział wójt z oną zakrzywioną postawą jako prostaczek: Byłoć miły panie, byłoć krasszej czeladzi niemało, aleć się rozbiegło po robotam, i przysiągł, że ich teraz niemasz we wsi jedno sto, i musiał wziąć bierca sto groszy, a wójt za ostatek z gromadą pił dwie niedzieli. Powiedali też o drugim, iż gdy płacono z osiadłych łanów po kilku groszy, tedy się też zmówił z sąsiady, aby ich nazajutrz trzy na jednym łanie siedziało; przyniósł też wójt ledwie mniejszą połowicę z onych osiadłych łanów. Powiedział mu poborca: Wójcie, wielka tam wieś, musi tam być więcej łanów. Powiedział wójt także też z głupią postawą: Takci się twej